AZAWAKH ARA N'TATRIT 

 

HOME O RASIE NASZE AZY GALERIA SZCZENIĘTA LINKI KONTAKT

2. Diagnozowanie wady genetycznej u naszego psa

 

Łapy Tarata zachowywały się dziwnie – jednego dnia wyglądały nieco lepiej, następnego dużo gorzej. W tydzień po jego przybyciu poszliśmy go zaszczepić. Weterynarz w Pradze zgodził się, że szczenięta potrafią wyglądać i stawać jak pokraki, ale zalecił być bardzo ostrożnym i na wszelki wypadek prześwietlić łapy naszej pociechy, bo w jego wypadku „pokraczność” była niepokojąca. Tarat stawiał łapy na wewnętrznych krawędziach, ekstremalnie je wyginając – tak robią psy „chroniące” swoje stawy łokciowe. Jako, że szczepienie jest już samo w sobie dużym szokiem dla małego ciałka postanowiliśmy odczekać tydzień zanim go prześwietlimy – zdjęcia miały być wykonywane w lekkiej narkozie. W międzyczasie ja mailowo skontaktowałam się z Nicole Holland – moją niemiecka koleżanką, weterynarzem holistycznym. Stwierdziła ze zdjęć, że Tarat wygląda jakby miał Carpus Valgus. Nic mi to nie mówiło, ale zaczęłam panikować. Nicole zaleciła porzucenie jedzenia „komercyjnego” i przejście na zmodyfikowany odpowiednio BARF. Oczywiście wykonałam – wcześniej Tarat był na jedzeniu, które dostałam od hodowcy Nutro Puppy’s Choice. Przestaliśmy też podawać suplementy, mimo, że zamówiłam ich w Niemczech całą masę i byłam taka dumna, że odżywię mojego malucha „jak psa z reklamy”…




Tak się akurat złożyło, że nieco ponad tydzień po szczepieniu wybieraliśmy się do Polski. Postanowiłam wziąć Tarata z nami i tam pokazać go dr Młynarskiemu z Zabrza, którego bardzo cenię, i który pomógł mi zdiagnozować i wyprowadzić z HOD (gnilec) szczeniaka Sloughi, którego mam na współwłasność z Adamem Marczakiem. Dr Młynarski zbadał Tarata. Był zaskoczony ogólnie złym stanem zdrowia psa. Wszystkie węzły chłonne psa były bardzo powiększone, łapy krzywe, sierść przerzedzona… Tłumaczyłam, że szczeniaki miały alergię w 6tym tygodniu życia i to pewnie dlatego. I tu się dowiedziałam, że to niemożliwe, że szczeniak musi „być po przejściach” w hodowli, jakieś zakażenie, bakteria, grzyb czy coś w tym stylu a węzły chłonne pozostają u psów powiększone nawet do 3 miesięcy. Natomiast nie są w stanie wytworzyć reakcji alergicznej do około 6go miesiąca życia. Dr Młynarski wykonał jedno poglądowe zdjęcie RTG bez narkozy – bo Tarat był jego zdaniem wciąż za słaby na narkozę. To zdjęcie zostało wykonane nieco ponad 2 tygodnie po tym jak Tarat się u nas pojawił:




powiększ klikając na zdjęcie


Dr Młynarski był bardzo ostrożny w diagnozowaniu czegokolwiek – pies miał dopiero nieco ponad 3 miesiące. Ale zauważył, że kość łokciowa (Ulna) wydaje się być powstrzymywana przez chrząstkę na jej końcu i nie rośnie równie szybko co kość promieniowa (Radius), a co za tym idzie kość promieniowa (Radius) nieznacznie się wykrzywia. Zbadał też krew Tarata – Ca/P i okazało się, że stosunek wynosił 2,5 Ca/0,5 P co odpowiada niedoborowi P. Zalecił podawanie ryb oraz powrotu do podawania suplementu VMP firmy Pfizer. Stwierdził, że możliwe, że sytuacja jest przejściowa i w przeciągu 2-3 tygodni powinniśmy zaobserwować czy kości się prostują czy nie. W najgorszym razie – jeśli sytuacja się pogłębi – będziemy musieli myśleć w stronę Radius Curvus. Określił psa jako „po przejściach i nie 100% zdrowego” i zaznaczył, że może się okazać, że nie będzie to pies hodowlany. Wciąż jednak podtrzymywał w nas nadzieję, że problem jest przejściowy i przy odpowiedniej opiece może się wszystko „wyprostować”.

 

Byłam wściekła na hodowcę. Napisałam w grzecznościowym mali’u, jakie mamy wieści od weterynarza.

 

Zaczęło się robić nieprzyjemnie. Państwo Hochgesand w odpowiedzi na mój mail, stwierdzili, że pies wygląda jakby miał krzywicę (!!!!). Przyznali się natomiast, że szczenięta nie miały alergii ale zakażenie bakteryjne i przez tydzień dostawały antybiotyk. Od dawna zajmuję się psami i wiem, że krzywica w naszej szerokości geograficznej praktycznie nie istnieje. Hodowcy doradzili zastrzyki z vit D. Insynuując, że w ciągu 2 tygodni to my doprowadziliśmy Tarata do zmian w kościach – mimo, że zdjęcia jego nóg już w dzień po przyjeździe do nas mówiły same za siebie… Powyższy RTG z resztą jest dowodem na to, że kości są prawidłowo zmineralizowane, natomiast mają różną długość.

W rozmowie telefonicznej Anne Hochgesand brzmiała jednak na przejętą i obiecywała zdrowego szczeniaka za darmo z kolejnego miotu. Proponowała nawet, żebyśmy od razu zwrócili Tarata. Ale wtedy wydawało mi się jeszcze, że nie mam podstaw, nie mam pewności, że pies jest poważnie chory. Chciałam go dokładnie i rzetelnie zdiagnozować.

 

A to są te „dramatyczne” warunki, w których zdaniem hodowcy pies nabawił się krzywicy w ciągu 2 tygodni:

 










Czy tak żyje i wygląda zaniedbywany, źle traktowany pies?????

Z niecierpliwością obserwowałam Tarata przez kolejne dni i tygodnie. Łapy po przyjeździe z Polski wyglądały tak:


powiększ klikając na zdjęcie


Zaczęłam stosować się do wszelakich zaleceń: dużo ryby - kupowaliśmy całe ryby, gotowaliśmy razem z ośćmi i mieliliśmy w malakserze, podawałam gotowane zmiksowane warzywa, podawałam serca końskie, które mają wyższy poziom P do Ca, podawałam surowe mięso, nie podawałam wypełniaczy, pies zaprzestał chodzenia po schodach, przywieźliśmy dla niego specjalny dywan wełniany i ułożyliśmy go w miejscu, do którego ograniczyliśmy jego przestrzeń życiową. Dwoiliśmy się i troiliśmy, żeby niczego nie przeoczyć, nie zaniedbać.

Po tygodniu Tarat jakby się troszkę wyciągnął:


powiększ klikając na zdjęcie


Potem okazało się, że to chwilowa zmiana spowodowana spadkiem wagi po zmianie diety. Łapy od nadgarstka w dół wyglądają trochę lepiej ale kości długie nadal są lekko wygięte. Odczekaliśmy w sumie kolejne 2 tygodnie - ograniczony ruch, separacja od naszej Tatryśki przez większość dnia, nowa dieta, suplementy co drugi dzień - VMP tabletki. Nie było większych zmian na lepsze. Umówiliśmy się na zdjęcia RTG w Pradze u dr Hnizo, poleconego mi przez moją fińską koleżankę Natalię Teikolę, mieszkającą w Pradze, która hoduje Saluki. Przestudiowałam w Internecie, że leczenie Radius Curvus najczęściej wymaga operacji i jest to zabieg o tyle uciążliwy, że daje się we znaki w trakcie rehabilitacji, która z założenia ma trwać jak najdłużej - 2-3 miesięcy - o tym w dziale "Radius Curvus - leczenie i rehabilitacja". Tydzień przed tą wizytą napisałam do hodowców, że jeżeli diagnoza będzie niepomyślna i zaleceniem będzie operacja to będziemy zmuszeni oddać Tarata do hodowli. Byłam wtedy w 3 miesiącu ciąży, moja mama w trakcie choroby nowotworowej, i nie wyobrażałam sobie operowania i rehabilitacji Tarata u nas. Zapytałam w mail'u czy możemy się wstępnie umówić, że w najgorszym przypadku odwieziemy Tarata do Niemiec za 1,5 tygodnia od daty tego mail'a - kontrakt zakupu psa gwarantował możliwość zwrotu do 3ech miesięcy od daty zakupu.
Nie dostałam odpowiedzi, mimo, że wcześniej proponowali żebym oddała psa. Próbowałam proponować, żeby wzięli psa tylko na czas leczenia a potem nam go oddali - ta prośba też została zignorowana. Tydzień po tej korespondencji nadszedł dzień badania. Tarat dostał lekką narkozę i został dokładnie prześwietlony. Oto zdjęcia RTG z 22.03.2006 - czyli 5 tygodni od pojawienia się w naszym domu:


powiększ klikając na zdjęcie


powiększ klikając na zdjęcie


powiększ klikając na zdjęcie


Diagnoza była powalająca - Radius Curvus w obu łapach, Short Ulna syndrom spowodowany przedwczesnym zamknięciem kości łokciowej (Ulna). Lekkie zniekształcenie stawu łokciowego - jeszcze bez inkongruencji ale już widoczny ucisk lekko zmieniający obraz stawu. Zalecenie: leczenie operacyjne w przeciągu najbliższych 2 tygodni, osteotomia korekcyjna dla obu łap. Pies nie nadaje się do hodowli - obciążony jest wadą genetyczną, tak jak i całe jego rodzeństwo (mimo, że żaden inny pies z miotu nie wykazuje wady - to jednak nosi ją w swoich genach). Byłam zrozpaczona. Diagnozę dostaliśmy w języku niemieckim, po to żeby na jej podstawie negocjować z hodowcą.


powiększ klikając na zdjęcie


Napisałam do hodowców, że musimy odwieźć psa i to jak najszybciej, czyli w najbliższą sobotę. Nie dostałam odpowiedzi. Następnego dnia zadzwoniłam. Dowiedziałam się, że i owszem mogę odwieźć psa ale najprędzej za dwa tygodnie, bo teraz nie mają czasu ani warunków żeby go przyjąć. Załamałam ręce - za dwa tygodnie może być za późno na operację… Kolejny telefon do hodowcy - zostaliśmy wyzwani od najgorszych, hodowca kategorycznie zaprzeczył diagnozie i zaznaczył, że żadnego leczenia Tarat przechodzić nie będzie. Natomiast jeżeli już "nam się znudził i przestał podobać" to możemy go oddać już następnego dnia i dostaniemy pieniądze, pomimo, że "to my zniszczyliśmy psa" i jego największym nieszczęściem było, że do nas trafił. Długo nie mogłam się otrząsnąć po tym agresywnym monologu pana Hochgesand. Mimo to, uważałam, że Tarata trzeba odwieźć. Spakowaliśmy się i rano zaplanowaliśmy wyjazd do Frankfurtu. W między czasie dostałam kilka mail'i z kondolencjami z powodu zaistniałej sytuacji od innych hodowców. Rano po długich debatach zadecydowaliśmy uratować szczeniaka od strzykawki i podjąć się operacji.
Termin operacji wyznaczyliśmy w Pradze na następny tydzień - piątek 31.03.06. Do tego czasu zdążyłam jeszcze skonsultować diagnozę w klinice Uniwersytetu w Monachium z panią dr Inez Holz - potwierdziła na podstawie RTG Radius Curvus oraz Carpus Valgus; oraz z dr Tomaszem Niedzielą z Warszawy - również potwierdził diagnozę i zgodził się, że operacja jest najlepszym rozwiązaniem.
Wysłaliśmy ostateczny list do hodowcy wzywając po raz ostatni o pomoc i rozsądek, i przynajmniej pokrycie kosztów leczenia. Po tygodniu zastanowienia hodowca zgodził się pokryć koszty leczenia. Z czego wycofał się po pierwszych komplikacjach. Ale o tym w innym dziale, pt. "Postawa hodowcy".
31.03.06 Tarat został poddany osteotomii korekcyjnej.





przeczytaj cd....